wtorek, 7 maja 2013

Skąd ten bałagan?! - FELIETON

Zawsze rozróżniałam brud od bałaganu, bo to przecież dwie różne bajki...
Z problemem brudu zmierzyłam się już kiedyś w "Manifeście Pani Domu".
Nadal uważam, ze okna można myć zarówno raz w tygodniu, jak i raz w roku, bo przecież krzywdy nikomu to nie wyrządza. Ale z bałaganem to trochę inna sprawa.
     Bałagan to nadmiar, nieład, trudniejsze funkcjonowanie. Skupienie się na pracy zajmie więcej czasu, gdy z każdego konta rzeczy niemal krzyczą, prosząc o poświęcenie im uwagi. Bałagan sprawia, że slalom pomiędzy położonymi "pod ręką" rzeczami wymaga coraz więcej ekwilibrystycznych umiejętności, że odnalezienie właśnie potrzebnej rzeczy, pod stosami innych,  staje się wyzwaniem. Problem się kumuluje, gdy nie mieszkasz sama i każdy z domowników dla wygody lubi mieć kilka rzeczy na wierzchu. Ja w takim natłoku bodźców zaczynam się dusić. Boję się, że zostanę zmiażdżona, zgnieciona, stratowana przez otaczające mnie zewsząd rzeczy, które próbują wyprzeć mnie z domu. I w końcu wybucham lawiną: powinniście, to Wasz obowiązek, musicie, należy...
Przerzucam winę za nieodłączny stres epoki konsumpcjonizmu na najbliższych, zamiast zacząć od refleksji.
W końcu jednak udało mi się podejść do tematu obiektywnie i naukowo. Oto efekt przemyśleń:
     Jeśli w Twoim domu bałagan jest powracającym tematem burzliwych monologów, zrób pewien eksperyment przed następnym głośnym wykładem.
Przejdź się po całym mieszkaniu i zapisz porozrzucane rzeczy. Pokój po pokoju, kąt po kącie, każdą rzecz leżącą, Twoim zdaniem, nie na miejscu, umieść na liście. A potem, tuż obok każdej z nich zapisz, kto ją kupił ...
Z moich obserwacji i z sondaży wynika, że to najczęściej my, kobiety obciążamy nasze domy kolejnymi przydasiami i ozdóbkami, kupujemy kolejne kuchenne urządzenia, gazety, buty, torby. Do pokoju dzieciaka nie da się wejść?A kto to wszystko bez potrzeby kupił? -pięciolatek? 10? 15? Naprawdę były potrzebne te wszystkie walające się teraz po podłodze ubrania, zabawki, gadżety?
     Znalazłaś swoje odpowiedzi? - lubisz je? - bo ja nie! - mi nie podoba się, że pracowałam na rzeczy, bez których z łatwością mogłabym się obyć. A i zrobienie bałaganu bez nich nie byłoby takie proste...
Złapałaś winnego? - powinien za karę zlikwidować problem! Ale zanim zacznie się mała domowa rewolucja warto dokończyć eksperyment.
Weź listę porozrzucanych rzeczy i przy każdej napisz, kto wymyślił, gdzie jest jej "prawidłowe" miejsce...
Tak łatwo przyzwyczajamy się, że rolą kobiety jest uwicie gniazdka, że czasem zapominamy o potrzebie współtworzenia pozostałych domowników. Może czasem warto zauważyć, że to co oczywiste i wygodne dla Ciebie, dla pozostałych domowników jest utrapieniem... Ta kwestia może być głównym źródłem bałaganu
     A gdy mieszkasz sama - zapytasz - to gdzie mam szukać winnych?
Nie szukaj! Zwyczajnie  rusz się i sprzątnij! Wyrzuć lub oddaj niepotrzebne rzeczy i ciesz się odzyskaną przestrzenią. Mniejszy bałagan i przypływ energii - gwarantowane!
                                                                                    ....sprawdzałam....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz