piątek, 11 stycznia 2013

Trudne rozstania - FELIETON

Styczeń to dla mnie miesiąc życiowych i domowych porządków.
Choć większość zmian, jako rodzina wprowadzamy po wakacjach, od września, to właśnie w styczniu zaczynam zazwyczaj domową "fengshui'alizację" przestrzeni.
     Nie jestem wrogiem rzeczy, ani tym bardziej fanką filozofii posiadania maksimum 100 przedmiotów. Ale zgadzam się z podstawami wschodniej teorii feng shui, dotyczącymi wpływu rzeczy na nas. Doświadczalnie sprawdziłam, że nadmiar przedmiotów mnie męczy i absorbuje mój czas. Zbędne przedmioty pochłaniając moją uwagę, sprawiają, że staję się ich zakładnikami.
     Czy nie zdarzyło Ci się nigdy, że spędziłaś godzinę nad układaniem szuflady, w której nie ma nic przydatnego? Po co więc...?
Wychowana w czasach niedoboru, jestem "obciążona genetycznie" potrzebą zbierania przydasi. Mam więc półki na starą prasę i książki, które są przecież niezbędnym(?) świadectwem intelektualnego statusu. Kartony rzeczy niezbędnych w przeszłości lub czekających na swoją przydatność w przyszłości. Oraz mnóstwo zapasów, bo gdyby w sklepach zabrakło - no np. ręczników - to dzięki swej  zapobiegliwości nie odczuję tego jako katastrofy.
     W styczniu jednak, gdy ceny w sklepach spadają do 10%, uświadamiam sobie jak niewielką wartość ekonomiczną mają takie kolekcje.
Że są zdecydowanie mniej warte niż szafy, półki i kartony, które trzeba było kupić do ich przechowywania. I wtedy to zaczyna się domowa czystka.
Czasem w "programie oczyszczania przestrzeni" bierze udział rodzina. W tym roku nie wciągnęłam ich w to szaleństwo, bo po przeanalizowaniu sytuacji, z pokorą przyznałam, że za większość rzeczy w domu to ja jestem odpowiedzialna...:(
     Część rzeczy trafia do pojemników na odzież, książki do bibliotek, a nieprzydatne przydasie do kosza lub ... na aukcje.
Najbardziej jednak obawiam się, że jak co roku, jeśli rzecz przeznaczona do pożegnania szybko nie opuści domu - to zawróci - po przemyśleniu...
Więc warto pamiętać, nawet przy porządkach, że szybkie rozstania są łatwiejsze....



Masz pytania napisz: blog.kobietarenesansu@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz